Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam śliwki, te w cieście i te w powidłach. Dlatego z niecierpliwością ich wypatrywałam, a, że wczorajszy dzień wprawił mnie w nieco nostalgiczny humor, to postanowiłam zrobić tartę, którą już kiedyś robiłam i została mi w pamięci. Myślę, że każdy z Was ma jakieś potrawy, które przywracają na myśl wspomnienia. Moim jest właśnie ta tarta, podawana na ciepło, bo ciepłe i słodkie śliwki są najlepsze, a jeśli dodamy do tego waniliowe lody myślę, że każdy deszczowy dzień będzie przyjemniejszy.
Składniki:
250 g mąki
150 g miękkiego masła
2 małe jajka
pół szklanki cukru
szczypta soli
1/2 kg śliwek
cukier
płatki migdałów
masło do posmarowania formy
W misce łączymy mąkę i masło, dodajemy jajko i sól. Wyrabiamy na jednolitą masę do momentu, aż zacznie odchodzić nam od rąk. Formujemy w kulę i odstawiamy do lodówki na 30 minut.
W tym czasie drylujemy śliwki, przekrawamy je na połówki i posypujemy cukrem, żeby puściły wodę.
Formę smarujemy masłem. Schłodzone ciasto albo wałkujemy i za pomocą wałka nakładamy do formy, albo kroimy na kawałki i układamy na blaszce równomiernie rozprowadzając je ręką tak, by pokryć całą formę. Układamy śliwki skórką do dołu, posypujemy cukrem- ja trafiłam na wyjątkowo kwaśne i mimo, że nie lubię bardzo słodkiego ciasta musiałam dać go sporo:). Posypujemy płatkami migdałów. Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około 40-45 minut.
Smacznego!!!!
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz