czwartek, 27 lutego 2014

Jak piec by nie upiec ;)




Kochani Ania pokazała Wam różnicę miedzy szarlotką a jabłecznikiem. Natomiast ja chciałbym pokazać, że szarlotki czy jabłeczniki to nie tylko ciasta, które wymagają pieczenia. Tak, tak dobrze przeczytaliście, nie będziemy nic piec. Piekarnik zostawiamy dzisiaj na inną, świetną okazję do tego by go użyć. Moim przepisem będą zachwycone osoby, które twierdzą, że pieczenie nie jest ich pasją ;)). Szarlotka bez pieczenia - otóż to. Wygląda i smakuje świetnie i przygotowuje się ją w kilka chwil. Dziś już nie będę się więcej rozpisywał ze względu na późną porę zabieramy się od razu do roboty.

Składniki na ciasto:
200 gram herbatników
80 gram masła

Mus jabłkowy:
1 kg jabłek
1/2 szklanki cukru
1 galaretka cytrynowa
1/2 szklanki wody

Dekoracja:
36% śmietanka kremówka
3 łyżki cukru pudru
2 czubate łyżki żelatyny
5 łyżek cieplej wody


Kochani zaczynamy od jabłek. Oczywiście obieramy je i pozbywamy się gniazd nasiennych. Kroimy w kostkę taką ok. 2x2 cm. Pokrojone jabłka wrzucamy do garnka, wsypujemy cukier oraz wlewamy 1/2 szklanki wody. Wszystko gotujemy aż do momentu, gdy większość jabłek się rozgotuje a tylko nieliczne z nich zostaną w kawałkach.

Galaretkę robimy zgodnie z instrukcją na opakowaniu zmniejszając ilość wody o połowę. Dolewamy ją do jabłek i odstawiamy na 30 minut w chłodne miejsce.
Zabieramy się za ciasto. Trudno to nazwać ciastem gdyż herbatniki mielimy w mikserze, bądź wkładamy do woreczka i uderzamy w nie wałkiem/butelką, czy też innym cięższym przedmiotem by rozpadły się na jak najdrobniejsze kawałki. W garnuszku rozpuszczamy masło i dorzucamy do niego nasze potłuczone herbatniki. Przerzucamy to na spód od tortownicy pokrywając go całego równomiernie. Wstawiamy do lodówki również na 30 minut. Gdy ciasto się schłodzi pokrywamy je musem jabłkowym i wstawiamy do lodówki. W tym czasie w garnku lub misce ubijamy kremówkę. Gdy będzie już ubita dokładamy cukier oraz żelatynę ( rozpuszczoną w wodzie ) i miksujemy jeszcze przez ok 1 minute. Wykładamy na mus.

Ponownie chłodzimy ok 30 minut i mamy gotowe ciasto do podania.



Smacznego!!

T.





Mini apple pies



Zastanawialiście się kiedyś, jaka jest różnica między szarlotką a jabłecznikiem?:) Niby to samo, bo w obu są jabłka, ale jednak jest jakaś różnica. Szarlotką nazwiemy powiem kruche lub półkruche ciasto z jabłkami, natomiast jabłecznik może być na cieście drożdżowym, francuskim, czy też na biszkopcie. Jak to mówią diabeł tkwi w szczegółach. Tym razem postanowiłam Wam zaproponować mini szarlotki, idealne, jak macie dużo jabłek i nie wiecie, jak je wykorzystać. Są naprawdę bardzo eleganckim deserem i z pewnością zaskoczycie każdego, jeśli podacie je podgrzane, z kulką lodów waniliowych na wierzchu. O to, jak zrobić mini apple pies..

Składniki: ( na 6 sztuk)

Kruche ciasto:
mieszamy w proporcji 3:2:1, czyli
300g  mąki tortowej 
200g masła
100g cukru
szklanka mleka 
2 żółtka
1 jajko
szczypta soli

Jabłka:
około 1,5 kg jabłek
2 łyżeczki cynamonu
1/4 szklanki brązowego cukru ( jeśli jabłka będą nadal kwaśne dodać więcej)


Jabłka obieramy, kroimy w ósemki i podsmażamy na średnim ogniu na suchej patelni z grubym dnem, żeby odparowały. Dodajemy cukier i cynamon. Mieszamy co jakiś czas, żeby się nie przypaliły. Smażymy do momentu, aż lekko się rozpadną.
Mąkę przesiewamy do miski, czy też na blat lub stolnicę, łączymy ją z cukrem, solą i pokrojonym w kostkę masłem- ułatwi nam to wyrabianie. Wyrabiamy. Dodajemy mleko i żółtka i wyrabiamy do momentu, aż ciasto nie będzie nam się przyklejało do rąk. Odstawiamy na około 30 minut do lodówki, bądź w inne chłodne miejsce. 
Ciasto rozwałkowujemy i za pomocą wałka lub butelki nakładamy do kokilek tak by je wypełnić. Nadmiar ciasta ściągamy poprzez "przewałkowanie" brzegów kokilek:) Dno nakłuwamy widelcem. Do środka wkładamy farsz z jabłek. Resztę ciasta, która nam została rozwałkowujemy i tniemy na paski. Przeplatamy i kładziemy na wierzch foremek. Rozmąconym jajkiem smarujemy wierzch ciasta, żeby nam się ładnie zarumieniło podczas pieczenia.Tak przygotowany deser pieczemy przez około 20 minut w temperaturze 180 stopni.


















Smacznego!!!

A.















środa, 26 lutego 2014

Drożdżowe racuchy na tłusty czwartek


Już jutro tłusty czwartek! Ania przygotowała dla Was pączki bez smażenia, a ja przygotowałem alternatywę – racuchy. Są prostsze i szybsze w wykonaniu niż tradycyjne pączki, a również wspaniale smakują. Poza tym mogą być wykorzystane nie tylko w tłusty czwartek, ale np. jako słodki deser, czy też obiad o każdej porze roku.
Nie wiem, czy wiecie, ale racuchy są typowym daniem naszej rodzimej kuchni polskiej. Najczęściej podawane są z jabłkami pokrojonymi w kostkę, bądź z tartymi na grubych oczkach. Oprószone cukrem pudrem. Ja osobiście wolę te z owocami w kawałkach. Latem możemy je podawać ze świeżymi malinami ,czy też własnej roboty musem z truskawek. Moje wspomnienia z racuchami to lato, gdy mama robiła je na każdą moją prośbę. Zapraszałem wtedy wszystkie dzieciaki z okolicy i pałaszowaliśmy jednego za drugim aż nam się uszy trzęsły ;). A teraz chciałbym się nimi z Wami podzielić. Do dzieła ;)

Składniki:
500 gram mąki ( max 600 gram )
50 gram drożdży świeżych
3 łyżki cukru
1,5 szklanki mleka
szczypta soli
1 jajko
cukier puder do dekoracji - wg uznania
2 obrane i pokrojone na kawałki jabłka 

Do miski wrzucamy mąkę i robimy w niej tzw " dołek " w który wkładamy pokruszone drożdże. Zasypujemy je cukrem. Mleko podgrzewamy, ale nie gotujemy! Połową zalewamy drożdże i miskę odstawiamy na 15 minut do wyrośnięcia.


Gdy zwiększą swoją objętość dorzucamy jajko i resztę mleka oraz szczyptę soli. Wszystko mieszamy. Na końcu wrzucamy jabłka.

Gdy ciasto wyda nam się zbyt rzadkie śmiało dorzucamy ok 100 gram mąki. Wszystko pozostawiamy w ciepłym miejscu przykryte czysta ściereczką na 30 minut do wyrośnięcia.


 Gdy ciasto podwoi swoja objętość rozgrzewamy na patelni olej, polecam rzepakowy lepiej się na nim smaży w wysokich temperaturach. Układamy placki średniej wielkości i zarumieniamy po obu stronach.


Kochani to wszystko, czy nie wydaje Wam się, że to jest bajecznie proste? Tak właśnie jest. Jeśli
ktoś lubi przed podaniem można posypać cukrem pudrem w wersji dla słodkich pamperków ;))



Smacznego!

T. 

Pączki pieczone



Tłusty czwartek tuż tuż, więc postanowiłam i ja skusić się na pączki. Tym razem domowe i w wersji bardziej fit, bo pieczone w piekarniku a nie te smażone. Mimo, iż nie obyło się bez walki, mieliśmy do wyboru konfiturę z płatków róży, bądź powidła śliwkowe mojej mamy, jak zawsze musiałam postawić na swoim. Tak naprawdę do środka możecie dać to co Wy lubicie, czyli jabłka, ser biały, marmoladę, czy budyń..każda wersja będzie pyszna. Zatem zaczynamy..

Składniki:
4 szklanki mąki tortowej
niepełna szklanka mleka lub wody
1/4 kostki masła
1 paczka suszonych drożdży
2 łyżki cukru
szczypta soli
1 jajko- do posmarowania przed pieczeniem, żeby nam się ładnie zarumieniły:)

Mleko lub wodę podgrzewamy- pamiętajcie, ma być ciepłe, a nie gorące, bo drożdże się zaparzą, wlewamy do dość dużej miski- w niej będzie rosło ciasto. Wsypujemy drożdże i mieszamy. Dodajemy cukier i sól. Masło roztapiamy i odstawiamy z ognia, jak nie będzie już gorące wlewamy do miski, mieszamy. Dodajemy stopniowo mąkę i mieszamy, gdy ciasto już będzie gęste wyrabiamy je ręką- najlepiej sobie wtedy przełożyć ciasto na stolnicę lub na blat, będzie łatwiej wyrabiać. Ciasto wyrabiamy do momentu, aż zacznie nam odchodzić od rąk. Formujemy z niego kulę i wkładamy do miski. Posypujemy mąką, przykrywamy czystą ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia najlepiej w miejscu, gdzie jest ciepło- nie otwieramy wtedy okna:). Gdy ciasto powiększy swoją objętość dwukrotnie dzielimy je na 4 części i wałkujemy. Ciasto nie może być zbyt cienko rozwałkowane, bo będzie się rwało. Wycinamy kółka i robimy dołeczek, w który włożymy nadzienie- tak łatwiej będzie nam "zamknąć" pączka. Za pomocą mąki zlepiamy go i formujemy w kulkę, tak przygotowanego kładziemy na papier do pieczenia. Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez około 15 min. Jeśli zauważymy, że góra jest brązowa a boki lekko brązowieją można już wyciągać, nie trzymamy ich też zbyt długo, bo będą twarde. Jak ostygną posypujemy cukrem pudrem.















Smacznego!!!!


A.








wtorek, 25 lutego 2014

Krem z marchewki i jabłek wykończony imbirem



W tym roku zima nas zdecydowanie rozpieszcza. To właśnie słońce za oknem sprawiło, że chciałam aby i moje dzisiejsze gotowanie miało w sobie coś " promiennego". Moja propozycja na dziś to lekka i pożywna zupa, z dużą zawartością beta karotenu i imbiru, który nie tylko rozgrzewa, ale i łagodzi przeziębienia, czyli coś w sam raz na tą pogodę.:) Zapraszam do wspólnego gotowania..

Składniki:

pęczek młodej marchewki -około 6 sztuk lub opakowanie baby carrots
1 średniej wielkości jabłko
1 mała cebula
1/2 żółtej papryki
1 ząbek czosnku
2-3 łyżeczki świeżego imbiru
około 500ml bulionu
1szklanka wody
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
2łyżki oliwy z oliwek lub oleju
sól
świeżo mielony pieprz
opcjonalnie 2 łyżeczki soku z limonki-nie każdemu może smakować lekko kwaskowy smak:)





Cebulę kroimy w kostkę i wrzucamy do garnka na rozgrzaną wcześniej oliwę, odrobinę solimy, żeby szybciej zmiękła. Podsmażamy 2-3 minuty na średnim ogniu. Dodajemy czosnek i smażymy jeszcze około 1 minutę. Do garnka wrzucamy pokrojone wcześniej jabłko, marchew i paprykę, mieszamy i gotujemy je przez około 2-4 minuty, aż jabłko zmięknie. Dolewamy bulion. Dodajemy starty imbir, gałkę muszkatołową, sól i pieprz ( opcjonalnie sok z limonki). Doprowadzamy do wrzenia i zmniejszamy ogień, całość gotujemy jeszcze około 15 minut na średnim ogniu, aż warzywa zmiękną. Garnek zdejmujemy z ognia i blendujemy na jednolity krem, jeśli jest taka potrzeba to doprawiamy do smaku solą i pieprzem.








Smacznego!!!

A.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Sałatka Waldorf



Za każdym razem, jak przynoszę do pracy coś do jedzenia słyszę ciągle to samo pytanie: Co dziś dobrego zrobiłaś?:) Tak, tak moi drodzy, wszystkie wrzucane przepisy są testowane wcześniej na koleżankach i kolegach z pracy, którzy coraz częściej ustawiają się w kolejce, w końcu kto pierwszy ten lepszy. Jako, że zaczynamy tydzień z jabłkiem w roli głównej, a za oknem mamy już prawie wiosnę, postawiłam na coś lekkiego i naprawdę szybkiego w przygotowaniu. 
Sałatka ta swoją nazwę zawdzięcza szefowi kuchni Hotelu Waldorf w Nowym Jorku, gdzie po raz pierwszy została podana. Bazą sałatki jest seler korzeniowy, jabłko, orzechy i dresing. Jednakże nie byłabym sobą, gdybym na tym poprzestała. Poniżej moja wersja tej sałatki.:)

Składniki:

3-4 łodygi selera naciowego( jeśli nie macie to oczywiście może być korzeniowy, ale naciowy jest dużo bardziej esencjonalny i bardziej fit:)
1 średniej wielkości jabłko lub 2 małe
ok 50g orzechów pecan lub włoskich
pół szklanki rodzynek - może być też bez, bo wiem, że wielu z Was ich nie lubi:)
sok z połowy cytryny
pół małego jogurtu naturalnego
3-4 łyżki soku jabłkowego
sól i pieprz do smaku




Jabłko obieramy, wycinamy gniazda nasienne, kroimy w kostkę i skrapiamy sokiem z cytryny, żeby nie zbrązowiało. Seler pozbawiamy z łykowatych części, obierając go nożykiem od góry do dołu. Rodzynki zalewamy wrzątkiem i pozostawiamy tak na około 3 minuty, po czym odcedzamy. Orzechy podprażamy na suchej patelni przez około 5 minut i zostawiamy do wystygnięcia. Mieszamy w misce seler, jabłko, rodzynki i orzechy. W kubeczku mieszamy jogurt z sokiem jabłkowym- jeśli jest za mało jabłkowy można dodać więcej soku, ale nie przesadźcie:)ma mieć tylko lekko jabłkowy posmak, dodajemy sól i pieprz do smaku. Wlewamy do miski i wszystko dokładnie mieszamy.
Podajemy jako dodatek do mięs- najbardziej chyba pasuje do kurczaka lub jemy ją samą:).







Smacznego!

A.





niedziela, 23 lutego 2014

Pizza Italiana - przepis gościa


Istnieją takie wierzenia, które mówią, że najlepsze kasztany dostaniecie w Paryżu na placu Pigalle, najznakomitszy deser, to tort Sachera z Wiednia, a jeśli chodzi o zupę, to tylko kuroniówka z Warszawy :P
Jednak jeśli chodzi o pizzę... no właśnie. Ania z Tomkiem zaprosili mnie gościnnie do tego wpisu, nie dlatego, że mam straszne parcie na ekran (jakieś 150 kiloIbiszy), ani wcale dlatego, że jestem mistrzem gotowania, ale po prostu dla tego, że ich zdaniem moja pizza jest świetna (w domyśle najlepsza na świecie!). Tak, nie ma co ukrywać. Lata doświadczenia w pieczeniu domowej pizzy, milion kombinacji składników robi swoje.


Pamiętam dokładnie jak zaczęła się moja miłość do tego dania. Głównie chodziło o ser, który w procesie pieczenia rozpuszcza się na cieście, oblewająć pozostałe składniki pizzy. Uwielbiam to jak się ciągnie oraz ten smak.... szkoda tylko że nie można wyciągnąć kalorii, które przepełniają to danie. Mógłbym wtedy mniej czasu spędzać na treningach
Czym byłyby te 2 tygodnie włoskie na blogu, gdyby nie było na nim przepisu na pizze? Dlatego pozwólcie przedstawić mi przepis na królową kuchni włoskiej, która upowszechniła się na stołach i w restauracjach całego świata, a jej możliwym wariantom nie ma końca. Oto moja:

Przepis na ciasto:

  • 400g mąki
  • 30g drożdzy
  • 1 łyżeczka cukru
  • szklanka wody
  • ½ łyżeczka soli
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 2 łyżki ziół (oregano lub bazylia)
Wszystkie składniki mieszamy razem aż się połączą (ponieważ z natury jestem wygodny, to korzystam z maszyny, która całość miesza za mnie w jakieś 30 sec.), ciasto powinno być zwarte, elastyczne. Z takiej porcji ja robię 2 pizze. Nie ma problemu, jeśli chcecie zrobić tylko jedną – drugą porcję ciasta można zamrozić i wykorzystać w innym czasie. Jeśli dysponujecie czasem, możecie schłodzić ciasto w lodówce przez około 2h (ciasto będzie jeszcze smaczniejsze), ale spokojnie możecie także przejść do dalszej pracy bez tego procesu.
Wyrobione ciasto na wysypanej mąką stolnicy rozwałkować na placek, najlepiej taki które pasuje do blachy.
Blachę przed pieczeniem wysmarować oliwą, wypełnić ciastem.


Dodatki.

  • przecier pomidorowy
  • sos barbeque
  • salami lub szynka
  • papryka
  • kukrydza
  • pomidory
  • cebula
  • roszponka
  • ser (najlepiej mozarella)

Przygotowany spód smarujemy przecierem pomidorowym oraz sosem barbeque. Następnie nakłuwamy całą powierzchnię widelcem – aby ciasto lepiej się wypiekło. Dalej na nasz placek wchodzą dodatki – ja zaczynam od salami, potem cebula, kukurydza, papryka.
stawiamy pizzę do piekarnika na około 20min, temperatura 200-220 stopni.
Uwaga, pizze wstawiam bez sera. Chodzi o to, że zanim ciasto się upiecze, to ser dawno już by się spalił – co nie jest fajne. Ja lubię, kiedy ser jest lekko rozpuszczony, i ciągnię się przy każdym kęsie. Gdy wypieczecie za długo, ser zamieni się w skorupkę.
  

 Tak więc po około 20 min pieczenia wyciągam blachę. Posypuję serem, i wkładam na kolejne 5 min, w tym czasie ser się rozpuści, a jednocześnie nie przypali.

Po wyciągnięciu posypuję całość roszponką. Ostatnio dla dekoracji polałem całość sosem balsamicznym. Całość świetnie współgrała.


Kroimy pizzę na kawałki. Ciasto powinno być lekko chrupiące, ale jednocześnie nie twarde jak krakersy. I błagam – nie polewajcie pizzy ketchupem – przynajmniej tej. 


Buon appetito!

Kuba
  

Jabłka - najsmaczniejsze wspomnienie z przed lat


Kolejny tydzień za nami. Wyjeżdżamy z Włoch i wracamy na swoje piękne i urodzajne ziemie. W nadchodzących dniach zbliżymy się bardzo do naszego krajowego produktu. Papierówka, Antonówka, Argentyńskie, Renety, Lobo – stworzone przez grecką Boginie Ziemi Gaję - jabłka!!! Polska jako kraj jest jedynym z liderów produkcji tego przepysznego owocu. Nie wiem czy wiecie, ale mamy ich staropolską odmianę Delikates, hodowaną na całym świecie. Jako kraj mamy się czym pochwalić ;) Same w sobie plony jabłoni są bardzo wartościowe jeśli chodzi o składniki odżywcze. Zawierają witaminę C, która zapobiega szkorbutowi u dzieci oraz wzmacnia odporność. Pamiętajmy, że najwięcej jest jej w skórce, która tak często obieramy i wyrzucamy – nie róbmy tego! Zawierają bardzo dużo witamin z grupy B oraz oraz błonnik – który polepsza nasza przemianę materii. Spożywa się je na wiele sposobów – pieczone, duszone, z mięsem w ciastach i ciasteczkach, ale najlepsze są na surowo.
W Polskiej tradycji zakorzenione są bardzo mocno. Chyba każdy z nas jest w stanie podać przykład tradycyjnych polskich potraw z ich użyciem. Chociażby najbardziej proste kojarzące się mi z dzieciństwem ryż na mleku z jabłkami – pamiętacie? Ten słodki smak ryżu i pyszny mus jabłkowy. Inni z Was pomyślą o kaczce z jabłkami – tak bardziej elegancko i wytrawnie. Kochani nieważne jakie kto ma wspomnienia. Ważne, że łączy je zapamiętany smak jabłek. Już jutro zaczynamy gotować dla Was kolejne potrawy. Zapraszamy serdecznie również na nasz fanpage na Facebooku.


Pozdrawiamy,

Ania i Tomek ;)

sobota, 22 lutego 2014

Cantucci, cantuccini czy też biscotti di Prato


Nieważne jak je nazwiemy mówią nam to samo. Ciasteczka pochodzące z Toskanii. Jak dla mnie jednego z najpiękniejszych regionów Włoch.
Małe, chrupiące, ale zarazem miękkie w środku, przepyszne!!! Aż brak mi słów by opisać ich smak i prostotę wykonania jaką się szczycą. Nie będę Was trzymał w niepewności tylko podaje składniki i zabieramy się do pracy ;)

Składniki:

500 gram mąki tortowej
350 gram cukru
4 jajka
1 łyżka miodu
opakowanie cukru wanilinowego
1/2 torebki proszku do pieczenia
200 gram migdałów

Kochani zaczynamy od obierania migdałów. Wrzućcie je do miski i zalejcie na 10-15 minut wrzącą wodą - zobaczycie, jak wtedy ich skórka łatwo odchodzi. Wyłóżcie je na sucha blaszkę i włóżcie do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na 10 minut by delikatnie je uprażyć. Gdy ostygną to 2/3 grubo siekamy a pozostałe zostawiamy w całości.
                                                                                          






Do miski wsypujemy mąkę, jajka, cukier, miód, cukier wanilinowy, proszek do pieczenia oraz siekane migdały.


Mieszamy rękoma na jednolitą masę. Na samym końcu dodajemy migdały w całości i ponownie wyrabiamy. Gdy będziemy już mieli wszystko połączone dzielimy ciasto na 3 części. Z każdej robimy płaski wałek o szerokości ok 5 cm. Układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 150 stopni i pieczemy ok 30 minut. Wyjmujemy i ostrym nożem tniemy wałeczki po skosie. Wkładamy do piekarnika na jeszcze 10 minut. 

Niestety przed zjedzeniem muszą ostygnąć ;))



Smacznego!!

T.